środa, 6 stycznia 2010

So here's the thing...

Macie czasem coś takiego, że siadacie by napisać sobie wpis, piszecie, poprawiacie, zostawiacie tekst żeby "poleżał", a następnego dnia na innym blogu czytacie dokładnie to, co chcieliście sami napisać? No ja niestety mam tak cały czas. Oczywiście w moich oczach tekst jest wtedy spalony i nie trafiał na łamy tego oto bloga (jakieś 5-7 notek poszło się j***ć, każda to kilka godzin pracy). Z jednej strony fajna wprawka, z drugiej gówniano to wygląda, bo wpisów jak nie było tak nie ma. Poza Internetem ubiegły rok był niezły (nie wciągnąłem się w WoW, co jest wielkim sukcesem). Zanotowałem tylko jedną epicką porażkę - ciągle nie ma mgr przed nazwiskiem. No dobra - nie udało się jakoś sensownie wyprowadzić CSI:Wod na ludzi i trzeba będzie w nowym roku zabić ten projekt (ale to akurat wina mojej bezmyślności).

Będzie recenzja planszówki Battlestar Galactica, jak tylko ją napiszę. Nie wiem kiedy. Mam nadzieję, że szybko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz